Socjologiczne studium ciszy w bibliotekach: od sacrum wiedzy do przestrzeni inkluzywnej

Socjologiczne studium ciszy w bibliotekach: od sacrum wiedzy do przestrzeni inkluzywnej - 1 2025

Biblioteka jako świątynia milczenia

Przez dekady cisza w bibliotekach stanowiła nie tylko normę, ale wręcz rodzaj sacrum. Surowi bibliotekarze zerkający znad okularów na każdego, kto odważył się podnieść głos, drewniane regały pochłaniające dźwięki, szepty traktowane jak śmiertelna obraza – to obraz dobrze znany pokoleniom wychowanym w XX wieku. Ten niemal klasztorny model wywodził się z pruskiej tradycji, gdzie porządek i dyscyplina były wartościami nadrzędnymi. Biblioteki postrzegano wówczas jako przybytki skupienia, gdzie hałas zakłócał kontakt z wiedzą.

Ale czy ta sakralizacja ciszy faktycznie służyła czytelnikom? Dr hab. Maria Nowak z Uniwersytetu Warszawskiego w swoich badaniach wskazuje, że w latach 70. aż 68% ankietowanych studentów przyznawało, że stresuje się samym wejściem do biblioteki ze strachu przed złamaniem niepisanych zasad. Paradoksalnie, miejsce mające sprzyjać nauce stawało się źródłem napięcia dla wielu użytkowników. Szczególnie dotkliwie doświadczali tego osoby z zaburzeniami lękowymi czy neurotypowi, dla których presja absolutnej ciszy bywała paraliżująca.

Rewolucja zaczęła się od szeptu

Przełom nastąpił wraz z cyfrową transformacją i zmianami w sposobie zdobywania wiedzy. Gdy studenci zaczęli masowo przynosić laptopy, a nauka przestała oznaczać wyłącznie indywidualne wertowanie książek, biblioteki musiały się przebudować – dosłownie i w przenośni. Pierwsze strefy coworkingowe w bibliotekach pojawiły się w Skandynawii już na początku XXI wieku. Szybko okazało się, że umiarkowany gwar grupowej pracy bywa bardziej produktywny niż wymuszona cisza.

W Polsce punktem zwrotnym stały się bibliotekiarskie badania z 2015 roku, które wykazały, że 43% młodzieży unika bibliotek właśnie ze względu na ich stresującą atmosferę. Warszawski eksperyment z Biblioteką przyjazną ADHD w 2018 roku pokazał zaś, że wprowadzenie specjalnych stref z miękkimi pufami i tolerancją dla ruchu zwiększyło frekwencję wśród nastolatków o 27%. To był moment, gdy zrozumieliśmy, że różnorodność potrzeb wymaga różnorodności przestrzeni – mówi dyrektor placówki, Krzysztof Łapiński.

Architektura neuroróżnorodności

Nowoczesne biblioteki coraz częściej projektuje się z myślą o zróżnicowanych stylach uczenia się. W Bibliotece Uniwersytetu Jagiellońskiego wydzielono pięć typów stref akustycznych – od całkowicie wyciszonych komór medytacyjnych po żywiołowe pokoje do pracy projektowej wygłuszone specjalnymi panelami. W Szczecinie wprowadzono nawet ścieżki sensoryczne dla osób w spektrum autyzmu – specjalne oznaczenia pomagające w nawigacji przestrzennej.

Najciekawsze rozwiązania powstały jednak w odpowiedzi na nieoczywiste potrzeby. W Oslo w strefie dla dyslektyków zastosowano dywan wyciszający i oświetlenie redukujące refleksy, co ułatwia skupienie. W Mediolanie w strefie dla seniorów dopuszczono ciche rozmowy, bo – jak wykazały badania – starsi czytelnicy często potrzebują wymiany myśli na głos, by lepiej zapamiętywać treści. Te rozwiązania pokazują, że współczesna biblioteka coraz rzadziej narzuca zasady, a coraz częściej odpowiada na realne zachowania.

Hałas, który nie przeszkadza

Czy w przyszłości biblioteki całkowicie porzucą ciszę? Raczej nie – ale jej definicja staje się bardziej elastyczna. W nowym budynku BUW-u okazało się, że akceptowalny poziom hałasu jest wyższy w pobliżu kawiarni, gdzie ludzie i tak oczekują luźniejszej atmosfery. Z kolei w czytelniach specjalistycznych wciąż panuje niemal klasztorna dyscyplina, bo takiej właśnie oczekują doktoranci pracujący nad rozprawami. Kluczem stało się nie uniformizowanie przestrzeni, lecz jej mądre strefowanie.

Jak zauważa architektka Ewa Mrozik, projektująca modernizację Biblioteki Śląskiej: Dziś projektujemy nie tyle pomieszczenia, co scenariusze użytkowania. Stół przy którym ktoś może postukać w laptopa, kanapa gdzie grupka studentów przedyskutuje projekt, kącik gdzie inny czytelnik zaszyje się z książką – wszystkie te potrzeby mają prawo współistnieć. Ta przemiana świadczy o głębszej zmianie – od instytucji strzegącej wiedzy jako sacrum, do przestrzeni służącej żywej wymianie myśli. I być może właśnie o to w czytelnictwie chodzi.

W tej ewolucji widać wyraźnie, że cisza w bibliotekach przestała być wartością absolutną, a stała się jednym z narzędzi – ważnym, ale nie jedynym. W czasach, gdy wiedza rodzi się często w dyskusji i współpracy, biblioteki muszą nauczyć się mówić szeptem, ale czasem także pozwolić na głośniejszą rozmowę. W końcu nawet najcichsza książka nie ma wartości, jeśli nikt nie chce o niej porozmawiać.